Rozdział 1: Myszka w nowym domu
„Mgiełka w szkole”
Rozdział 1: Myszka w nowym domu
Mgiełka była małą, białą myszką, która przez całe swoje życie nie poznała niczego poza ciemnym zakamarkiem starego domu, gdzie przyszła na świat. W tym cichym, odludnym i starym domu czas płynął powoli, a jedynymi dźwiękami były szumy wiatru i skrzypienie starych desek. Często odczuwała samotność i niepewność, ale w końcu, tego jednego wyjątkowego dnia poczuła coś, czego nie mogła już dłużej ignorować – pragnienie zmiany. Zimny powiew wiatru przyniósł ze sobą nieznaną wcześniej determinację. „To już ten moment” – pomyślała Mgiełka, czas na coś więcej niż tylko schronienie..
Wyruszyła na poszukiwanie nowego domku. Jej maleńkie łapki przemykały cicho po trawie, a uszka drżały z każdym nowym dźwiękiem, gdy rozglądała się nerwowo. Mgiełka była ostrożna – każdy szelest liścia, każdy ruch w krzakach bądź trzask pękającej gałęzi budził w niej strach, ale jednocześnie czuła, jak ekscytacja miesza się z lekkim niepokojem, nie wiedząc, co czeka za następnym zakrętem.. Przed nią, roztaczał się świat pełen nieznanych miejsc, których istnienie mogła jedynie przeczuciem odgadywać, gdy siedziała jeszcze w ciemnym kącie starego domu. Jej małe serduszko biło szybciej na myśl o tym, co może odkryć.
Po wielu godzinach strasznej dla niej wędrówki, dotarła do dużego budynku z wysokimi oknami i drzwiami, które wydawały się niekończącymi się ścianami. To była szkoła. Ogromne miejsce, które na początku ją przytłoczyło, ale jednocześnie przyciągało swoją tajemniczością i ciepłem bijącym z wnętrza.
Mgiełka cicho wsunęła się przez otwarte drzwi i zaczęła badać to nowe otoczenie. Wnętrze było ciepłe i przytulne, a w powietrzu unosił się zapach książek i kredy. Słychać było ciche echa kroków, jakby ktoś niedawno przeszedł przez korytarz. Mgiełka nigdy wcześniej nie była w takim miejscu, ale od razu poczuła, że to może być jej nowy dom.
Jej łapki poprowadziły ją w głąb korytarza, gdzie drzwi prowadziły do różnych sal i pomieszczeń. Zajrzała przez szczelinę do jednej z klas – zobaczyła rzędy ławek i tablicę z napisanymi kredą literami, które wyglądały jakby się do niej uśmiechały. Ale coś innego przyciągnęło jej uwagę – delikatne światło przebijające się zza kolejnych drzwi.
To była biblioteka.
Mgiełka zatrzymała się na chwilę, zafascynowana ogromem tego miejsca.
Wszystko było nowe, inne, niż cokolwiek do tej pory widziała. Książki, jedna przy drugiej, tworzyły kolorowe rzędy, a między nimi panowała cisza, przerywana tylko delikatnym szelestem przewracanych stron.
„Czy to naprawdę jest to miejsce, o którym marzyłam? Czy tak wygląda mój nowy dom?” – zastanawiała się Mgiełka, patrząc na ciepłe światło biblioteki. Zaintrygowana, postanowiła podejść bliżej. Przesuwała się cicho wzdłuż półek, jej łapki ledwo dotykały podłogi, a serduszko biło jak szalone, jakby miało wyrwać się z jej malutkiego ciała.
Wszystko w tej bibliotece było dla niej nowe i niezwykłe. Książki roztaczały wokół siebie aromat nieznanych historii, jakby każda z nich kryła tysiące niezbadanych ścieżek, a półki wydawały się pełne tajemnic czekających na odkrycie. Mgiełka zaczęła badać każdy zakamarek – odkrywała małe wnęki, w których można się schować i wysokie półki, które wydawały się sięgać aż do nieba. Była zachwycona. To miejsce miało w sobie coś magicznego, choć nie znała jeszcze tego uczucia.
Kiedy tak krążyła między półkami, jej wzrok przyciągnął niewielki błysk w rogu jednej z nich. Podeszła bliżej, ostrożnie, jakby bała się, że zbliżając się zbyt szybko, przegapi coś ważnego. Tam, na półce, leżał kawałek żółtego sera! Mgiełka nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Ser był świeży, jego zapach przywołał jej wspomnienie ciepłych dni, kiedy towarzyszył jej zapach pieczonego ciasta z dawnego domu, a każdy kęs wypełniał jej serce ciepłem i poczuciem, że jest wreszcie w domu.
Szczęśliwa z tego odkrycia, Mgiełka rozejrzała się wokół, szukając idealnego miejsca, gdzie mogłaby się schronić na dłużej. Przemierzała bibliotekę w poszukiwaniu swojego kąta, aż w końcu znalazła mały, cichy zakątek, gdzie kilka książek zostało rzuconych niedbale na siebie, tworząc coś w rodzaju małej norki. Mgiełka, zauroczona, ruszając swymi wąsiskami sterczącymi z noska podeszła bliżej, czując, że to miejsce było stworzone właśnie dla niej.
Kiedy już wygodnie się ułożyła, przysłuchiwała się odgłosom biblioteki. Szmer przewracanych stron, delikatne stuknięcia gałęzi o okno, a przede wszystkim kojąca cisza otulały ją jak ciepły koc. Mgiełka czuła, że jest na właściwym miejscu. Po raz pierwszy od dawien dawna jej serce biło spokojne, a myśli kreaowały pozytywny nastrój.
Zanim zasnęła, wyobrażała sobie wszystkie nowe miejsca, które jeszcze miała odkryć w tej wielkiej szkole. Czuła, że to dopiero początek jej przygody, a przed nią jeszcze wiele tajemnic do odkrycia. Ale na dzisiaj znalazła to, czego szukała – bezpieczny, przytulny dom. A to był najlepszy początek, jaki mogła sobie wymarzyć.