Rozdział 2: Filip i Drżypłoszek.
„Smocze Uczuciaki”
Rozdział 2: Filip i Drżypłoszek.
Strach – doskonale wiecie co to jest, prawda? A potraficie go oswoić? Pokażę Wam jak to zrobił Filip.
Filip, niezwykły to chłopiec, który był bardzo ciekawski świata, lecz jednocześnie, zdarzało się, że coś nowego go bardzo mocno przerażało. Gdy tak się działo, jego smok Drżypłoszek pojawiał się obok niego. Drżypłoszek nie był to zły smok, lecz bardzo strachliwy. Jego łuski zawsze delikatnie brzęczały, a małe skrzydełka drżały, gdy tylko Filip czuł strach.
Dziś Filip miał iść do przedszkola na swoją pierwszą nocną przygodę – nocowanko z przyjaciółmi.
Brzmi fantastycznie prawda? Wszystkie dzieci nie mogły się doczekać i były bardzo podekscytowane. Filip z pomocą rodziców spakował swój plecak, zabrał ze sobą ulubioną zabawkę i ruszył w drogę. Kiedy tylko zobaczył duży budynek przedszkola, zaczęło się dziać coś niepokojącego. Serce Filipa zaczęło bić szybciej, a Drżypłoszek momentalnie pojawił się u jego boku.
„Nie lubię ciemności” – wyszeptał drżącym głosem Drżypłoszek, chowając się za Filipem. „A co jeśli coś tam będzie, czego nie znamy?” – dopytał wystraszonym szeptem.
Filip czuł ten sam strach. Bał się, że przedszkole w nocy może wyglądać inaczej, że będzie tam ciemno i strasznie, a w ciemnościach mogą czaić się dziwne dźwięki i cienie. Drżypłoszek trząsł się coraz mocniej, podczas gdy Filip zastanawiał się, co zrobić.
„Może wrócimy do domu?” – zaproponował cicho Drżypłoszek.
Filip wziął głęboki oddech. Zdał sobię sprawę, że czasem strach pojawia się wtedy, kiedy nie wiemy, co się wydarzy. Ale też wiedział, że nie może pozwolić, aby Drżypłoszek zapanował nad jego przygodą, przecież w domu, podczas gdy się pakował był radosny i podekscytowany, nie mógł sie doczekać tej nocy od dwóch tygodni.
„Nie, Drżypłoszku. Musimy spróbować. Może wcale nie będzie tak strasznie” – powiedział Filip, kładąc rękę na jego drżących łuskach.
Filip przełamał się, jego serduszko biło jak szalone, lecz wszedł do przedszkola, a Drżypłoszek idąc za nim, ciągle trochę drżał. Kiedy znaleźli się w sali, wszędzie, ale to dosłownie wszędzie świecily się małe, ciepłe lampki, a dzieciaki śmiały się i bawiły. Filip poczuł tą przyjazną atmosferę, którą wręcz wchłaniał swoimi zmysłami. Żaden jego kolega, ani koleżanka nie byli wystraszeni, wręcz przeciwnie – bawili się na całego. Nie było żadnych strasznych cieni ani dziwnych dźwięków jakie sobie wyobrażali. Filip poczuł, że jego serce zwalnia, natomiast Drżypłoszek przestał się trząść.
„Nie jest tak źle, prawda?” – zapytał Filip swojego smoka.
„Chyba nie” – odpowiedział Drżypłoszek, spoglądając nieśmiało zza jego pleców. „Może nie wszystkie nowe rzeczy są takie straszne” – dopowiedział.
Tą noc, po uprzednich zabawach z rówieśnikami, Filip przespał spokojnie w przedszkolu razem z innymi. Drżypłoszek, choć nadal trochę się bał ciemności, zrozumiał, że nie zawsze to, czego się boimy, jest tak straszne, jak nam się wydaje. Czasem strach to po prostu nieznane połączone z naszą wyobraźnią, które możemy poznać i oswoić.