Rozdział 3: Droga przez Pianowe Bagna.
Czy widzieliście kiedyś bagna… z piany? Nie? To lepiej się przygotujcie, bo skarpetkowa drużyna właśnie wylądowała w najbardziej szalonej krainie, jaką możecie sobie wyobrazić!
Co ich czeka?
Detergentozaur – król piany i największy potwór, jaki kiedykolwiek wyłonił się z pralki!
Pianowe kałuże – pełne dźwięków, które brzmią jak… pękające bąbelki, ale skarpetki widzą w tym coś więcej!
Kłaczek jak mokry kot i Glutka w pełnej akcji – odważna, klejąca i gotowa na wszystko! PLASK!
Czego uczy ten rozdział?
Współpraca, odwaga i wiara w siebie – to właśnie pokazują skarpetki, nawet gdy brodzą w pianie po kolana! Nawet w chaosie warto działać razem i szukać rozwiązania.
Dlaczego warto przeczytać?
Śmiech, od którego można dostać pianowego zawrotu głowy!
Przyjaźń, która przetrwa każdą pianową pułapkę!
Najbardziej absurdalne i przezabawne sytuacje w pralniczym uniwersum!
Czy Glutka powstrzyma Detergentozaura?
Czy Ślizgacz rzeczywiście jest zbyt śliski do złapania?
Czy skarpetki odnajdą wyjście do upragnionej wolności, czy… ugrzęzną w kolejnej pułapce?
Sprawdźcie teraz, bo ten rozdział to czysta (a raczej pianowa) zabawa!
Skarpetkowa akcja trwa – nie przegapcie jej!
„Niesforne Skarpety: Wielka Ucieczka”
Rozdział 3: Droga przez Pianowe Bagna
Rura odpływowa prowadziła do czegoś, co wyglądało jak podziemna kraina pełna pianowych bagien. Skarpetki wylądowały w wielkiej kałuży piany, która wydawała dźwięki, jakby żyła własnym życiem, a to tylko pękające bombelki, lecz dla skarpetek nie jest to takie oczywiste.
To nie jest kraina wolności… To jakiś koszmar! – jęknęła Zwijka, odwijając się z rulonu.
Nie panikujcie! Musimy iść dalej. Wolność jest na pewno za tym… czymś – powiedział Śmierdzioszek, brodząc w pianie. Po chwili wskazał na wielką górę piany, która zaczęła się poruszać.
Z piany wyłoniła się gigantyczna postać – Detergentozaur.
Ha-ha-ha! Myśleliście, że tak łatwo uciekniecie?! Ja jestem królem piany, a wy… wy jesteście brudnymi, pachnąco inaczej i lepkimi skarpetkami! – wykrzyczał groźnym chrypowatym glosem.
Detergentozaur rzucił w skarpetki wielką kulę piany.
O nie, moje futro z sierści! Teraz wyglądam jak mokry kot! – krzyknął Kłaczek, próbując się otrzepać.
Pętelka i Drapuś spojrzeli na siebie.
To nie czas na żarty. Musimy coś wymyślić! Powiedziała Pętelka, zawiązując kolejny supełek z wystających z niej nitek.
Mam pomysł! Jeśli odwrócimy jego uwagę, Glutka może go unieruchomić! – dodał Drapuś, dumnie wystawiając swój dziurawy palec.
Ślizgacz zaczął biegać w kółko wokół Detergentozaura, krzycząc:
Nie złapiesz mnie. Nie złapiesz! Jestem zbyt śliski! HAHA!
Detergentozaur obrócił się gwałtownie, przy okazji tracąc swą równowagę i.. wpadł w jedną z pianowych kałuż. W tym czasie Glutka z maksymalną prędkością jaką może osiągnąć skarpeta, podpełzła do jego nóg i…PLASK!
Mam cię! – zawołała triumfalnie.
Zatrzymany Detergentozaur zaczął się trząść.
Coś się z nim dzieje!? Wygląda, jakby miał… wybuchnąć? – krzyknęła z zapytaniem Zwijka.
I rzeczywiście, Detergentozaur zaczął wyrzucać z siebie duże, wręcz ogromne ilości piany. Skarpetki szybko wspięły się na kawałek rury, unikając pianowego wybuchu. Piana pokryła całą krainę, a Detergentozaur… zniknął.
Uff, było blisko! Teraz musimy iść dalej – powiedział Śmierdzioszek, zeskakując z rury.
Włochatek, pojawiając się znikąd, wskazał na ścieżkę wydeptaną w pianie.
Chodźmy tą drogą. Może znajdziecie tam wyjście… i trochę mniej piany.
Skarpetki, zmęczone oraz całe mokre.. od piany oczywiście, ruszyły dalej. Na końcu ścieżki zobaczyły coś niezwykłego – światełko, które mogło być wyjściem do upragnionej wolności.
To musi być tam! – zawołała Pętelka.
Ale czy to naprawdę wyjście, a może kolejna pułapka?…