Ułatwienia dostępu


„Kiedy mleko postanowiło się spienić”


„Kiedy mleko postanowiło się spienić”

(gdy śniadanie wymknęło się spod kontroli)

Kiedy mleko postanowiło się spienić…

To nie była zwykła środa w kuchni!

To był kulinarny spektakl z krzykiem garnka, piruetem masła i płatkami w panice!

Mleko się zbuntowało – bo ile można być ciepłym i cichym?

„Mam pianę w duszy i bąble na nogach!” – krzyknęło, a śniadanie… przekonajcie się sami 🙂

Na szczęście pojawiła się mama z łyżką pokoju – i zamiast kuchennej katastrofy, mamy… najlepsze latte w historii!

Morał?

Każdy czasem się spienia – nawet mleko.

Ale wystarczy troszkę czułości, truskawkowy tost i zrozumienie, żeby zamienić poranek w bajkę.

Nowe słuchowisko już gotowe do posłuchania!

„Kiedy mleko postanowiło się spienić” – z humorem, rytmem i szczyptą mlecznej magii!


„Kiedy mleko postanowiło się spienić”

(gdy śniadanie wymknęło się spod kontroli)


W garnku na kuchence – zwykła cisza, nuda,

Aż tu mleko mówi: Dzisiaj będą cuda!

Mam dość bycia ciepłe, grzeczne, bez hałasu,

Dziś się spieniam, bez litości, bez grymasu!

Czajnik aż podskoczył, łyżeczka zadrżała,

A tost z opiekacza krzyknął: No to się zaczyna gala!

Spokojnie, kochane! – zawołała kawa,

Mleko tak ma czasem. To przejściowa sprawa.

Przejściowa?! – syknęło mleko przy brzegach.

Ja mam pianę w duszy i bąble na nogach!

Zaczęło syczeć, piszczeć i bulgotać,

A garnek wrzeszczał: Pomocy! Zaczynam się przypalać!

Wpadł jogurt waniliowy z drżeniem w zakrętce:

Czy ktoś wezwał pomoc? Bo tu śniadanie traci konsystencję!

Masło z lodówki zrobiło piruet:

Ej, mleko, wyluzuj, to nie kulinarny duet!

Jajka w maklesie stuknęły skorupką:

Może mleko ochłodzimy zimną kranówką?

Mikser się sam włączył, chociaż nieproszony,

Bąbelków szukał, ale został spieniony.

Płatki z miski krzyczą: To koniec śniadania!

Uciekajcie wszyscy, mleko ma dość czekania!

Wtedy tost z dżemem, cały w truskawkach,

Stwierdził: Mleko potrzebuje… tylko pogłaskania.

I kiedy już miało przekipieć z pianą,

Pojawiła się mama z łyżką wszystkim znaną.

No dobrze, mleczku, już tej burzy starczy.

Zrobimy latte, niech ci się już nie warczy.

Mleko się zarumieniło aż pod brzeg garnka,

I szepnęło cicho: Już wystarczy tego ranka.

I tak się zakończył bunt kuchennej pianki,

A mleko spienione wlano do szklanki.

Reszta składników odetchnęła z ulgą,

Choć czajnik coś burknął, że go nikt nie słucha…