„Bąk Ciepłobrzuch”
BĄK CIEPŁOBRZUCH
Dziś oddaję w Wasze ręce (i uszy) coś, co… powstało z obserwacji w ogrodzie.
Z czułości. Z rytmu. Z porannego bzyczenia między tulipanem a konewką.
I z ogromnej potrzeby tworzenia czegoś, co łączy humor, przyrodę i emocje.
Napisałem bajkowy wiersz dla dzieci: „Bąk Ciepłobrzuch”.
To opowieść o bąku, który tańczy nad stokrotkami, robi fikołki w koperku,
ucieka przed kurą i wraca do wiklinowego kosza, żeby zasnąć w księżycowym blasku…
Ale to też historia o uważności, o tym, że świat jest piękny, kiedy go czujemy całym sobą.
O tym, że nawet najmniejszy lot może być wielką przygodą i że warto zatrzymać się nad zapachem lilii czy dźwiękiem skrzydełka.
Dla dzieci. Dla Was.
Dla siebie też.
Bo bzyczenie to też forma sztuki.
Z serca
Przemek
Bąk Ciepłobrzuch
Gdy słońce się skrada przez liście jabłoni,
a ogród przeciąga się słysząc śpiew skowroni.
Nad łąką stokrotek coś bzyczy donośnie,
to Bąk Ciepłobrzuch rusza w lot radośnie.
Z koszyka wikliny, spod dachu na tarasie,
wylatuje zaspany w porannym rozgardiasie.
Leci do tulipanów, konwalii, jabłonek,
i tańczy w powietrzu czując ich pyłek.
Przy oczku wodnym, przystaje bez słowa,
gdzie lilia rozkwita i lśni jej korona.
Ósemki wciąż kręci, zatacza trzy kółka,
aż śmieją sie z niego, dwie ważki i mrówka.
Kwiat róży go wabi, tak pachnie, tak nęci,
że Bąk Ciepłobrzuch, z wrażenia aż leci!
Wpatrzony w magnolię jak w wielką królową,
nagle sie zrywa z misją pomidorową.
Pędzi do szklarni, gdzie konewka stoi,
zrosił swe czułki i bzyczy do woli!
Na szczypiorek siada, robi minę dziarską,
ślizga się po łodydze, wprost w doniczkę z natką!
Koło kurek przelatuje, gdzie grzędy i siano,
wnet jedna dziobnęła, lecz trafiła w ziarno.
Brzęcąc ucieka przez grządki i płotek,
aż wpadł w koperek i zrobił fikołek.
Kiedy dzień się kończy i słońce się tuli,
gdy kwiaty się zamykają, jak guzik w koszuli,
Bąk Ciepłobrzuch ziewa i siada na listku,
„Dziś ogród był bajką jak miodek w słoiczku”.
Więc wraca powoli, dumny i zmęczony,
nad taras, czując, że dzień jest spełniony.
W koszyku wikliny, pod dachem w swym gniazdku,
zasypia z uśmiechem w księżycowym blasku.