Ułatwienia dostępu


„Jeż Tuptuś z Jeżowni”


„Jeż Tuptuś z Jeżowni”

Jeż Tuptuś z Jeżowni

Dziś dzielę się z Wami czymś wyjątkowym.

Wierszem, który… przyszedł sam. Cicho.

Jak Tuptuś – mały jeżyk, który nocą wychodzi spod liści i wędruje przez ogród, gdzie nawet cisza potrafi opowiadać historie.

Napisałem go z serca. Z miejsca, które zna zapach mięty, ślady pod jabłonią, ciepło szklarni nocą i to uczucie, gdy wraca się do swojego liściastego kąta.

To nie tylko wiersz.

To opowieść o tym, że nawet najmniejsze życie ma sens. Ma przygodę. Ma ciszę. Ma siebie.

Bo dobro nie musi krzyczeć.

Czasem wystarczy je po prostu… poczuć.

Pod liściem. W uśmiechu. W bratku, który się uśmiecha.

Dziękuję wszystkim, którzy wspierają to, co robię.

Którzy czytają, słuchają, wierzą i są.

Dla Was i dla wszystkich wrażliwych dusz powstał „Jeż Tuptuś z Jeżowni.”

Z miłością i wdzięcznością,

Przemek 🩵


Jeż Tuptuś z Jeżowni

W cichym ogrodzie, gdzie jabłonki śpią,

przy domu, co ludzie Jeżownią go zwą,

z liści wychodzi, cichutko tuptając,

mały Jeż Tuptuś, do sadu zmierzając.


Zagląda pod krzaczki, wdycha zapach mięty,

wita się z wróblami i bratkiem uśmiechniętym.

Do szklarni zagląda, tam ciepło, wszystko rośnie,

liście pomidorów kłaniają mu się radośnie.


Przy oczku przystaje, ryby pływają w wodzie,

a trzciny coś szepczą w zielonej urodzie.

Kury coś grzebią pod starym orzechem,

a on je mija z szerokim uśmiechem.


Tuptuś wędruje przez ogród jak z bajki,

gdzie ślimak gra koncert na liściu sałaty.

Choć świat taki duży, kroków ma bez liku,

on woli ciszę w spokojnym kąciku.


Więc wraca powoli, jak ma to w zwyczaju,

pod jabłoń się schować, w miękkim liściastym raju.

Bo nawet najmniejszy, co w sadzie się kryje,

ma swoje przygody i nimi żyje.