Rozdział 3: W cieniu borsuka.
„Leśne Wiewiórki: Misja Przetrwanie”
Rozdział 3: W cieniu borsuka.
Starachowicki las, który witał wiewiórki dotychczas kojącym szumem drzew i ciepłem słońca, teraz stawał się coraz bardziej mroczny i nieprzyjazny. Gęste, splątane gałęzie tworzyły nad ich głowami sufit z liści, przez który ledwie przebijały się promienie światła. Każdy krok wiewiórek na miękkim mchu wydawał się wydawać echo w tej ciszy. Gdzieś w oddali kracząca wrona przerywała tę ciszę swoim donośnym głosem.
– Czuję, że to miejsce ma w sobie coś dziwnego – szepnęła Sprytka, spoglądając niepewnie na Kłopotka, który szedł na czele grupy.
– To miejsce nie wygląda przyjaźnie – zgodziła się Zgryzka zwykle pełna entuzjazmu, lecz teraz czuła, jak serce bije jej szybciej.
– Musimy być ostrożni, ale pamiętajmy, dlaczego tu jesteśmy. Żabki potrzebują naszej pomocy, a my jesteśmy drużyną – dodał Chrupek, spoglądając na swoich przyjaciół.
Wiewiórki, mimo obaw, zbliżały się coraz bardziej do nory, w której, jak im powiedziano, mieszkał borsuk. Nagle usłyszały głuchy dźwięk dochodzący spod ziemi – borsuk kopał coś w swojej norze.
Kłopotek zatrzymał się przed wejściem do nory, zbierając w sobie odwagę. Delikatnie zapukał do ziemi, próbując przywołać borsuka. Wtem wszystko ucichło, a po krótkiej chwili zza krawędzi wejścia do nory wyłoniła się wielka, ciemna sylwetka. Oczy borsuka błyszczały w półmroku, a jego masywne ciało zajmowało prawie całe wejście.
– Czego chcecie w mojej norze? – zapytał borsuk, jego głos był niski i groźny.
Łaskotka, której serce biło szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, wysunęła się przed grupę, starając się opanować drżenie w głosie i powiedziała – Przepraszamy, panie borsuku, ale jesteśmy tu, by pomóc żabkom. Zaginęła ich perła, a ślady prowadzą do tego miejsca.
Borsuk zmrużył oczy, a jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej podejrzliwe – Co z tego, że prowadzą tu ślady? Czy to znaczy, że jestem złodziejem? – burknął, wyraźnie zirytowany.
Sprytka, która zawsze starała się rozwiązywać konflikty, podeszła bliżej i z szacunkiem powiedziała: – Nie oskarżamy cię, panie borsuku. Chcemy tylko pomóc w odzyskaniu perły. Może wiesz coś, co mogłoby nam pomóc?
Borsuk przez chwilę milczał, jakby rozważał, czy może zaufać wiewiórkom. W końcu wydał z siebie ciężkie westchnienie i powiedział: – Słyszałem o zaginionej perle. Nie widziałem jej, ale w nocy widziałem coś, co mogło mieć z nią związek. Coś mniejszego ode mnie, ale na pewno silnego, przemykało przez las, niosąc coś, co lśniło w ciemności. Pobiegło w kierunku starego, zarośniętego młyna na skraju lasu.
Wiewiórki spojrzały na siebie. Młyn, o którym mówił borsuk, był miejscem, które w lesie owiane było tajemnicą i lękiem. Znajdował się na końcu ulicy Iłżeckiej, a zaraz za nim rozciągał się nieznany naszym bohaterom las. Las po drugiej stronie miasta. Żadna z nich nie była tam nigdy wcześniej, ale wiewiórki wiedziały, że muszą się tam udać, jeśli chcą odzyskać perłę.
– Dziękujemy za informację, panie borsuku, wybieramy się tam od razu. Jeśli uda nam się odnaleźć perłę, przekażemy ci wieści – powiedział Chrupek z powagą.
Borsuk skinął głową, a jego spojrzenie złagodniało – Uważajcie na siebie, młode wiewiórki. Ten las skrywa wiele tajemnic, które nie zawsze są bezpieczne – dopowiedział.
Wiewiórki pożegnały borsuka i wyruszyły w stronę starego młyna. Droga była długa i trudna, prowadziła przez mroczne i gęste zarośla, a także musiały przejść na drugą stronę rzeki Kamiennej. Mimo to wiewiórki szły z determinacją, wiedząc, że ich misja jest bardzo ważna.
Kiedy dotarły do młyna, był już wieczór. Stare, drewniane koło młyńskie było porośnięte mchem, a budynek wydawał się zapomniany przez czas. Wokół panowała niepokojąca cisza, przerywana jedynie przez szelest liści.
– To tutaj – szepnęła Łaskotka, patrząc na mroczne wejście do młyna.
Zgryzka, zawsze gotowa do działania, stanęła na czele grupy – Nie ma odwrotu. Idziemy razem, jak zawsze.
Wiewiórki, ramię w ramię, weszły do starego młyna, gotowe stawić czoła temu, co czekało na nie w środku. Każda z nich wiedziała, że to, co znajdą w młynie, może być kluczem do ocalenia nie tylko perły, ale także harmonii w całym lesie.