Rozdział 2: Wielkie strachy w małych zakątkach.
„Mgiełka w szkole „
Rozdział 2: Wielkie strachy w małych zakątkach.
Mgiełka już od samego rana czuła dziwne uczucie ekscytacji i niepokoju. Ten nowy dzień w bibliotece sprawiał, że przeczuwała szansę na nowe odkrycia, ale jednocześnie wciąż nieznane budziło w niej ostrożność. Fakt, że poprzedniego wieczoru znalazła swój nowy dom, nie zapewniało jej pewności siebie, teraz dopiero zdawała sobie sprawę, że to jest początek wielkiej przygody życia. W szkole było tyle miejsc do odkrycia, tyle zapachów do poznania, tyle dźwięków do usłyszenia. Jej małe serduszko biło szybciej na myśl o tym wszystkim.
Zanim jednak wyruszyła na swoje kolejne eksploracje, Mgiełka postanowiła upewnić się, że jej norka jest dobrze ukryta. Ułożyła kilka lekkich książek tak, aby zasłaniały wejście, ale nie na tyle, by sama nie mogła łatwo do niego wrócić. Gdy w końcu była pewna, że wszystko jest na swoim miejscu, ostrożnie ruszyła w stronę najciemniejszych zakamarków biblioteki, które poprzedniego dnia widziała tylko z oddali.
Mgiełka idąc bardzo uważnie wzdłuż półek, zobaczyła jak cienie zdawały się wydłużać i przybierać dziwne, niepokojące kształty. Każdy szelest, każdy trzask wywoływał w niej nagły dreszcz. Mimo że była małą myszką, jej serce było pełne odwagi – wiedziała, że musi poznać każde miejsce, aby naprawdę poczuć się jak w domu. Jednak mimo to, nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś ją obserwuje z mroku.
Ze strachem idąc dalej, gdy przechodziła obok starej, zakurzonej półki, usłyszała cichy, ale wyraźny dźwięk, jakby ktoś, albo coś, poruszyło się w cieniu. Mgiełka zamarła, jej wąsiki zaczęły drżeć, a serce biło jak szalone. Wytężyła słuch, starając się zidentyfikować źródło dźwięku, lecz w tym momencie przez chwil kilka panowała absolutna cisza. Potem usłyszała znowu ten dziwny dźwięk, delikatny, wręcz ledwo słyszalny, coś jakby brzęk.
„Co to może być?” – pomyślała stojąc w zamarciu, próbując stłumić lęk i niepokój, który zaczął ją ogarniać. Jej pierwszym odruchem, pierwszą myślą, było uciec do swojego nowego schronienia. Ciekawość jednak wzięła górę. Ostrożnie, delikatnie stawiając łapki, by nie zdradzić się ruszyła w stronę źródła dźwięku.
Im bliżej się znajdowała skradając, tym ten dźwięk stawał się coraz to bardziej wyraźniejszy, aż w końcu zobaczyła coś, co ją całkowicie zaskoczyło. W jednym z zakamarków, pośród kurzu i starych pajęczyn, zobaczyła małą, brzęczącą muchę. Była to wyjątkowo drobna i zwinna mucha, która nie przestawała latać w kółko. Wyglądała, jakby szukała drogi wyjścia, ale nie mogła jej znaleźć.
Mgiełka pozostając nieruchomo w zamarciu przyglądała się jej przez chwilę, zastanawiając się, co powinna zrobić. Mucha wyglądała na bardzo zdezorientowaną. Jej małe skrzydełka poruszały się w tę i z powrotem tak szybko, że tworzyły tylko niewyraźne plamy. W końcu, po chwili wahania, Mgiełka odważyła się przemówić.
Hej… wszystko w porządku? – zapytała cicho, choć jej głos drżał z emocji.
Mucha nagle przestała latać w kółko i spojrzała na Mgiełkę. Wydawało się, że przez moment była równie zaskoczona, jak Mgiełka. Ale po chwili jej brzęczenie nabrało nieco innego tonu, jakby ucieszyła się na widok towarzystwa.
Niezupełnie – odpowiedziała mucha – Utknęłam tutaj i nie mogę znaleźć drogi wyjścia. To miejsce jest jak labirynt!
Mgiełka przyjrzała się nowo poznanej postaci. Mucha miała delikatne skrzydła, które mieniły się w świetle przebijającym się przez okno, a jej małe czułki drżały, jakby gotowe były zaraz zerwać się do lotu.
Mam na imię Mgiełka – powiedziała myszka, robiąc krok do przodu – A ty?
Jestem Wiatr – odpowiedziała mucha, usadowiając się na jednym z najbliższych grzbietów książek – Nazwali mnie tak, bo zawsze jestem w ruchu, a moje skrzydła są szybkie jak podmuch wiatru. Ale teraz… jego głos zadrżał – teraz nie wiem, co robić. Te półki są tak wysokie, a korytarze tak ciemne…
Mgiełka spojrzała na muchę z troską. Sama jeszcze nie znała dobrze tego miejsca, ale wiedziała, że mając towarzysza łatwiej będzie im stawić czoła wyzwaniom. Była ostrożna, lecz mimo wszystko czuła jednocześnie, że chce pomóc nowemu przyjacielowi.
Może mogę ci pomóc – zaproponowała. – Sama nie znam jeszcze dobrze tej biblioteki, ale razem na pewno znajdziemy wyjście. Możemy spróbować przejść przez te zakamarki i zobaczyć, gdzie prowadzą.
Wiatr wyglądał na wdzięcznego. Chociaż była to tylko mała mucha, w jego oczach widać było ulgę i nadzieję. Wspólnie ruszyli w głąb ciemnych korytarzy biblioteki.
Mgiełka prowadziła, ostrożnie stawiając łapki na skrzypiących deskach podłogi. Jej oczy przyzwyczaiły się do ciemności, a nosek wyczuwał każdy, nawet najdrobniejszy zapach. Wiatr leciał tuż obok niej, czasami wznosząc się wyżej, by sprawdzić, czy nie ma tam jakiejś ukrytej drogi. Oboje odkrywali coraz więcej zakamarków, które wcześniej wydawały się zbyt przerażające, by je badać.
Przemierzając szkołę dotarli do miejsca, gdzie półki były bardzo gęsto ustawione. W zasadzie tak gęsto, że tworzyły małe tunele, prowadzące w różnych kierunkach. Mgiełka czuła, że to miejsce jest inne. Wyczuwało się tu coś tajemniczego, tqk jakby kryło w sobie dawno zapomniane historie. Wiatru nie trzeba było dwa razy zapraszać, z szybkością i energią, której Mgiełka mogła tylko pozazdrościć, poleciał na przód, badając każdy tunel po kolei.
Tutaj! – zawołał nagle Wiatr z jednego z tuneli. Chodź tutaj, znalazłem coś ciekawego!
Mgiełka pobiegła w kierunku, skąd dochodził głos. Patrząc uważnie dostrzegła, że Wiatr odkrył małe, ukryte przejście, prowadzące do niewielkiej komnaty pełnej starych, zniszczonych książek. Miejsce to, było najwyraźniej od dawna nie odwiedzane przez nikogo, a jednak miało w sobie coś niezwykłego.
Co to za miejsce? – zapytała Mgiełka, z fascynacją przyglądając się zakurzonemu wnętrzu.
Nie wiem, ale czuję, że jest tu coś ważnego – odpowiedział Wiatr, unosząc się nad jedną z książek, która wydawała się większa i bardziej zniszczona niż inne.
Mgiełka podeszła bliżej i ostrożnie otworzyła książkę. Jej strony były stare, miejscami naderwane, ale na jednej z nich zobaczyła coś, co ją zaintrygowało – rysunek przedstawiający mapę. Nie była to jednak zwykła mapa. Mgiełka nie mogła odczytać napisów, ale rozpoznała kontury budynku, który wydawał się być bardzo podobny do szkoły, w której teraz się znajdowała.
To… to mapa tej szkoły! – zawołała z ekscytacją – Może dzięki niej znajdziemy drogę do miejsc, o których nie mieliśmy pojęcia!
Wiatr, widząc entuzjazm Mgiełki, podfrunął bliżej i przyjrzał się mapie. Jego małe oczy zaiskrzyły się, gdy zrozumiał, co trzymają w łapkach. Mapa była stara i miejscami wyblakła, ale wciąż wyraźnie pokazywała korytarze, klasy, szatnie i wiele innych pomieszczeń, których Mgiełka jeszcze nie znała.
To fantastyczne! – powiedział Wiatr, przelatując nad mapą w tę i z powrotem – Teraz możemy odkrywać nie tylko bibliotekę, ale całą szkołę! To jak wielka przygoda, na którą czekaliśmy!
Mgiełka poczuła, że jej serce bije szybciej. Dotychczas myślała, że jej świat ogranicza się tylko do biblioteki, ale teraz wiedziała, że przed nią otwierają się nieskończone możliwości. Z takim przewodnikiem jak Wiatr u boku i z mapą w łapkach, była gotowa odkrywać nowe zakamarki tej wielkiej, pełnej tajemnic szkoły.
Zaczniemy od razu! – zadecydowała Mgiełka, zdeterminowana, by wykorzystać to niesamowite znalezisko.
Razem z Wiatrem zaczęli śledzić mapę. Każdy korytarz, każda sala była teraz dla nich dostępna, a ich ekscytacja rosła z każdym krokiem. Biblioteka, która wcześniej wydawała się wielkim, tajemniczym miejscem, teraz stała się tylko punktem wyjścia do dalszych przygód.
Podczas tej podróży natrafiali na różne zakamarki szkoły – stare, zapomniane szafy, ukryte schody prowadzące do piwnicy, a nawet tajemnicze drzwi, które wydawały się prowadzić donikąd. Wszystko to było dla nich nowe i fascynujące. Mgiełka odkrywała świat pełen cudów, a Wiatr był jej nieodłącznym towarzyszem, z którym dzieliła te niezwykłe chwile.
Jednak nie wszystko było takie proste. Kiedy dotarli do ciemnego korytarza prowadzącego do szatni, Mgiełka poczuła ogarniający ją strach. Korytarz był ciemny i zimny, a ściany wydawały się zamykać wokół niej, wręcz opadać przygniatając swoją tajemniczością. Wiatr jednak, ze swoim nieustannym optymizmem, fruwał wokół niej, dodając jej odwagi.
Nie bój się, Mgiełko! – powiedział Wiatr, przelatując koło jej ucha – Jesteśmy tu razem. Nie ma się czego bać. Tylko pomyśl, ile jeszcze możemy odkryć!
Mgiełka uśmiechnęła się niepewnie, ale poczuła, że słowa Wiatra dodają jej siły. Ruszyła naprzód, a jej małe łapki stukotały cicho po zimnej podłodze. Każdy krok był trudny, z dużą dawką obaw i strachu, ale z każdym kolejnym czuła, że zdobywa więcej odwagi.
Kiedy dotarli na sam koniec korytarza, czekała ich niespodzianka w postaci tajemniczego pomieszczenia. Byla to szatnia przepełniona wręcz różnorodnymi zapachami i dźwiękami porzuconych butów, zapomnianych kurtek i szafek, które trzeszczały pod wpływem wilgoci. Miejsce to, na pierwszy rzut oka wydawało się zwyczajne, ale dla Mgiełki i Wiatra stało się kolejnym etapem ich przygody.
W jednym z zakamarków szatni, za stertą starych podręczników, Mgiełka zauważyła coś, co przyciągnęło jej uwagę – mały, przybrudzony i osiadły kurzem zapomniany plecak. Ostrożnie podeszła bliżej i zauważyła, że jego zamek był lekko uchylony. W środku znajdowało się coś błyszczącego.
Co to może być? – zastanawiała się Mgiełka, z ciekawością zaglądając do środka. Jej łapki drżały, ale ciekawość była silniejsza.
Wiatr, fruwając nad nią, starał się dojrzeć, co znajduje się w plecaku. W końcu Mgiełka delikatnie wyciągnęła zawartość – był to mały, srebrny kluczyk. Był pięknie ozdobiony, a jego powierzchnia była chłodna w dotyku.
Skarb! – zawołał Wiatr, nie kryjąc ekscytacji – To musi być klucz do jakiegoś tajemniczego miejsca! Coś, co jest ukryte i czeka, aż to odkryjemy!
Mgiełka poczuła, że w jej sercu rośnie nowa nadzieja. Zwykły dzień w bibliotece, stał się początkiem wielkiej przygody. Mając mapę i kluczyk, zrozumiała, że przed nią otwierają się nowe, niesamowite możliwości.
Musimy dowiedzieć się, do czego ten kluczyk pasuje – powiedziała z determinacją – Ale najpierw musimy wrócić do biblioteki, odpocząć i przygotować się na dalsze odkrycia.
Wracając do biblioteki, Mgiełka czuła się silniejsza i bardziej pewna siebie. Wiedziała, że z takim przyjacielem jak Wiatr i z tajemniczym kluczykiem w łapkach, nic nie jest niemożliwe. Było jeszcze wiele do odkrycia, ale teraz była gotowa na wszystko.
Kiedy wróciła do swojej norki, schowała kluczyk w bezpiecznym miejscu, a mapa została starannie złożona i ułożona na półce obok niej. Mgiełka zamknęła oczy, myśląc o tym, co przyniesie jutro. Przygoda dopiero się zaczynała, a świat wydawał się jej pełen niekończących się możliwości.