Rozdział 4: Maszyny nigdy nie śpią.
Rozdział 4: Maszyny nigdy nie śpią
Kiedy skarpetki myślały, że znalazły upragnioną wolność w Parku Miejskim… pojawiły się ONE! Wielkie, wirujące, sprzątające maszyny z potężnymi szczotkami i strumieniami wody!
Plac zabaw? Tortury dla naszych bohaterskich skarpetek!
Strumyk? Rwąca rzeka niczym z filmu przygodowego!
Wiewiórka Ostrouszka? Początkowo wróg, ale ostatecznie pomocnik w ich drodze do wolności.
A amfiteatr? Zamienił się w pole bitwy, gdzie każda szczotka i każda kropla wody były przeciwnikiem w tej komicznej walce.
Żeromkowy Potok – nasza bajkowa nazwa!
W sercu Parku Miejskiego w Starachowicach płynie niewielki strumyk, który choć bezimienny, skrywa w sobie magię. Dla Niesfornych Skarpetek stał się rwącą rzeką, pełną przygód i wyzwań!
Ale jak każdy bohater, zasłużył na swoje miano – Żeromkowy Potok!
Niech ta nazwa przypomina o wyobraźni i historii, którą tworzymy razem. Bo nawet najmniejszy strumień może stać się wielką rzeką w bajce… i w życiu!
Czego uczy nas ten rozdział?
Współpraca to klucz do pokonania największych wyzwań!
Determinacja to siła, która pomaga uciec przed największym „odkurzaczem”!
A śmiech? To najlepsza broń, nawet w obliczu chaosu!
Dla rodziców: Ten rozdział pokazuje, jak ważne jest, by dzieci uczyły się odwagi w trudnych sytuacjach. Przekazuje, że współpraca i pozytywne myślenie są fundamentem pokonywania przeszkód – zarówno tych małych, jak i dużych.
Kto by pomyślał, że zwykłe skarpetki mogą mieć tyle przygód?
Skarpetkowa drużyna czeka na Was!
Śmierdzioszek, Pętelka, Zwijka, Drapuś, Glutka, Ślizgacz i Kłaczek zapraszają do świata, gdzie maszyny nie śpią, a śmiech to najlepsze lekarstwo.
Niesforne Skarpety 2: Chaos Brudnej Wolności
Rozdział 4: Maszyny nigdy nie śpią.
Gdy Śmierdzioszek, Pętelka, Zwijka, Drapuś, Glutka, Ślizgacz i Kłaczek stanęli przed bramą Parku Miejskiego, ich oczy, czyli odpowiednio ułożone nitki i wzory, zabłysły z zachwytu.
Tak! To jest to! Prawdziwa wolność! – zawołał Ślizgacz.
Spójrzcie na te drzewa! Są takie… wysokie! – dodała Zwijka, która z wrażenia, aż zaczęła unosić się na palcach.
Wciągając powietrze Śmierdzioszek powiedział: A ten zapach! Świeżość! Żadnych detergentów!
Skarpetki ruszyły ścieżką, podziwiając wszystko wokół. Nagle natrafiły na plac zabaw dla dzieci.
Co to za dziwne konstrukcje? – zastanawiał się Drapuś, patrząc na zjeżdżalnię.
Wygląda jak… potężna maszyna do prasowania! – krzyknęła Pętelka, cofając się o krok.
A te huśtawki? Czy to katapulty?! – panikował Kłaczek, chowając się za Włochatkiem.
Spokojnie! To musi być park rozrywki dla… dzieci! – próbowała uspokoić wszystkich Glutka.
Nagle usłyszeli głośny śmiech dzieci.
Ludzie! Ratuj się kto może! – wrzasnął Ślizgacz i cała drużyna rzuciła się do ucieczki.
Dotarli do niewielkiego strumyka, który wszak niezwykły nie ma potocznej nazwy, ale przecież jesteśmy w bajce! możemy wymyślać wszystko!
(Od autora: skoro miasto Starachowice ma piękny Park Miejski im. Stefana Żeromskiego, to idziemy tym tropem. Ten najwybitniejszy Polski pisarz na zawsze pozostanie powiązany z Polską kulturą. Strumyk płynący przez Starachowicki Park Miejski nazwę: Żeromkowy Potok).
Dla naszych bohaterów, ów strumyk o wdzięcznej nazwie Żeromkowy Potok, wyglądał jak rwąca rzeka.
Musimy się przedostać na drugą stronę! – powiedział Śmierdzioszek.
Może zbudujemy kładkę? – zaproponowała Zwijka.
Skarpetki znalazły patyki i zaczęły je układać między brzegami. Kiedy wydawało się, że most jest gotowy, weszły na niego jedna po drugiej. Nagle.. patyk zaczął się kołysać.
Eee… czy to powinno tak.. pływać? – zapytała niepewnie Pętelka.
To nie kładka, to tratwa! – zawołał Drapuś, gdy patyki oderwały się od brzegu i zaczęły płynąć z nurtem, a skarpetki wraz z nimi.
Cóż, zawsze chciałem popłynąć w rejs! – zaśmiał się Ślizgacz, próbując sterować patykiem niczym kapitan statku.
Po chwili tratwa zatrzymała się przy prawdziwej kładce dla ludzi.
Tak! Mamy szczęście! Możemy przejść na drugą stronę! – ucieszyła się Glutka.
Po drugiej stronie mostku czekała na nich niespodzianka. Nasze Niesforne Skarpety napotkały wiewiórkę, o śmiesznym imieniu – Ostrouszka, która miała piękne, lśniące futerko i bystre ciemne jak węgielki oczka.
Co my tu mamy? Kolorowe kawałki materiału? Idealne do wyściełania mojej norki! – powiedziała, zacierając łapki.
Przepraszamy, ale nie jesteśmy materiałem do wyściełania. Jesteśmy skarpetkami na misji! – odpowiedział Śmierdzioszek.
Wiewiórka zatrzymała się zaskoczona.
Skarpetki? Na misji? A to coś nowego… Opowiedzcie mi o tym! – usiadła obok nich z zaciekawieniem.
Skarpetki opowiedziały jej o swoich przygodach, ucieczce z pralni i poszukiwaniu prawdziwej wolności.
Hmmm… jeśli szukacie wolności, powinniście udać się do amfiteatru. Tam jest spokojnie i wręcz pachnie wolnością. – zasugerowała Ostrouszka.
Dziękujemy za radę! – odpowiedziały skarpetki.
Ale pamiętajcie, uważajcie na maszyny sprzątające. One nigdy nie śpią… – dodała wiewiórka tajemniczo.
Po pożegnaniu z Ostrouszką skarpetki ruszyły w stronę amfiteatru. Gdy dotarły na miejsce, zobaczyły ogromną scenę otoczoną ławkami.
Wow! To miejsce jest niesamowite! – zachwycał się Ślizgacz.
Wyobraźcie sobie koncert skarpetkowy! – zaśmiała się Glutka.
Nagle usłyszeli dziwny hałas.
Co to było? – zapytał Kłaczek, drżąc lekko.
Czy to… burza? – zastanawiała się Pętelka.
Zza rogu wyłoniły się wielkie maszyny czyszczące. Ogromne, błyszczące, z wirującymi szczotkami i tryskającymi strumieniami wody.
„Maszyny nigdy nie śpią!” – przypomniał sobie Drapuś słowa Ostrouszki.
Biegiem! – krzyknął Śmierdzioszek.
Rozpoczęła się szalona ucieczka. Skarpetki biegały między ławkami, skakały przez schody, chowały się za donicami z kwiatami.
Moja kleistość może je spowolnić! – zawołała Glutka, przyklejając się do podłoża. Maszyna nadjechała, ale tylko jeszcze bardziej rozmazała kleistą substancję.
To nie działa! – krzyknęła, odskakując w ostatniej chwili.
Ślizgacz wykorzystał swoje umiejętności i zaczął ślizgać się przed maszynami, próbując je zdezorientować.
Patrzcie na mnie! Jestem nieuchwytny! – śmiał się, ale wtem strumień wody zmył go na bok.
Trzymaj się! – zawołała Pętelka, rzucając w jego stronę koniec swojej nitki.
Mimo wszelkich starań, maszyny były zbyt szybkie. Nagle pojawił się wielki odkurzacz czyszczący z ogromną rurą ssącą.
To koniec! – przeraźliwie krzyknął Kłaczek.
Nigdy się nie poddamy! – zawołał Śmierdzioszek, lecz w tej samej chwili wszystkie skarpetki zostały wciągnięte do wnętrza odkurzacza.
W ciemnym, pełnym pyłu, kurzu, błota i wszystkim, co mogło się znajdować w pojemniku, panowała cisza.
Czy wszyscy są cali? – zapytała Zwijka.
Chyba tak, ale gdzie my jesteśmy? – odpowiedział Drapuś.
Cała nasza ekipa poczuła, że są gdzieś wiezieni. Maszyna zatrzymała się i w tym momencie, klapa pojemnika otworzyła się nagle, oślepiając ich jasnym światłem.
Auu! Moje oczy! – narzekał Ślizgacz.
Nagle, wszystkie przedmioty wraz z skarpetkami zaczęły być wypuchane z pojemnika..
Gdzie my jesteśmy?! – zawołały wszystkie skarpetki jednocześnie.
Gdy ich „wzrok” przyzwyczaił się do światła, a oni sami znaleźli się niewiadomo gdzie, zobaczyli przed sobą znajomą postać.
Nie może być… – wyszeptała Pętelka.
Czy to koniec ich przygód? A może dopiero początek nowego wyzwania?