Rozdział 4: Zosia i Hopsik.
„Smocze Uczuciaki”
Rozdział 4: Zosia i Hopsik.
Zosia, ah ta Zosia. Jest to dziewczynka o niebieskich oczach jak czyste, letnie niebo pełne spokoju, zawsze radosna i pełna energii marzycielka. Każdego dnia wypatrywała nowe przygody i zabawy. Towarzyszył jej wierny przyjaciel, smok Hopsik – mały, niebieski stworek z błyszczącymi łuskami i skrzydełkami, którymi machał za każdym razem, gdy coś ją zaskakiwało.
Czas w przedszkolu był pełen radości, aż tu nagle, pewnego dnia, Zosia weszła do przedszkola, a tam wszystko wyglądało inaczej. Stoliki poustawiane były w rzędach, zabawki posprzątane i pochowane w swoje miejsca, a dzieci siedziały cicho. Nie było to codziennym widokiem do jakiego była przyzwyczajona Zosia, wcale a wcale.
„Co się tutaj dzieje?” – Zosia zapytała szeptem, podczas gdy Hopsik podskoczył tak wysoko, że prawie dotknął sufitu. Jego skrzydełka rozbrzmiewały cichym szelestem, jakby sam nie mógł się nadziwić, natomiast jego przyjaciółka zamarła na chwilę.
„To niespodzianka! Coś nowego, coś nieoczekiwanego!” – krzyknął Hopsik z radością, obracając się w powietrzu i wykonując przy tym dwa piruety.
Zosia poczuła, jak jej serce zaczyna drżeć i bić coraz szybciej i szybciej – to było zdziwienie połączone z zaskoczeniem, ale także z odrobiną niepokoju. A to dlatego, ponieważ nie lubiła, kiedy rzeczy zmieniały się bez ostrzeżenia. Uwielbiała mieć plan, wiedzieć, co będzie dalej i podążać wyznaczoną ścieżką. A teraz, tak nagle, wszystko wydawało się inne, wręcz obce. Widziała jak Hopsik skakał, podskakiwał, wirując w powietrzu z entuzjazmem, ale Zosia czuła, że nie do końca wie, co o tym wszystkim myśleć.
Kiedy tak zamyślona stała, usłyszała: „Dzisiaj mamy wyjątkowy dzień! Dzień nauki o przyrodzie. Będziemy malować drzewa, kwiaty, i dowiemy się, jak rosną rośliny” – ogłosiła pani nauczycielka.
Zosia spojrzała na Hopsika, który nadal nie przestawał skakać wokół niej, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zdawał się być podekscytowany całą tą sytuacją.„Niespodzianki są fajne!” – krzyknął Hopsik.
„Ale ja.. ja nie byłam na to gotowa…” – Zosia wyszeptała. Miała uczucie w sobie, że wszystko jest takie nieznane, że nie może przewidzieć, co się wydarzy. Poczuła lekki ścisk w brzuchu ciągle rozważając, czy da sobie radę. Zamiast z radością przystąpić do malowania, usiadła przy stoliku, wzięła kilka głębszych oddechów i próbując się uspokoić rozglądała się po innych dzieciach.
Wtedy pomyślała: „Może nie wszystko, co niespodziewane, musi być złe” spoglądając na puste kartki przed sobą, na których leżały delikatne pędzle, a obok farby w pięknych kolorach.
Zosia wzięła jeszcze raz głęboki oddech. „Może spróbuję?” – pomyślała. Szybko wyobraziła sobie obraz, jaki chciałaby stworzyć i rozpoczęła malowanie. Na białej kartce, zaczęły powstawać piękne, kolorowe kwiaty, a Hopsik krążył nad jej głową, machając skrzydełkami, podekscytowany każdym nowym kolorem, który pojawiał się na kartce.
Pod koniec dnia, Zosia spojrzała na swoje dzieło. Kwiaty i drzewa, które namalowała, były piękne. Poczuła, jak w jej sercu narasta ciepłe uczucie radości. Choć na początku niespodzianka ją zaskoczyła i niepokoiła, okazało się, że zmiany mogą przynieść coś wspaniałego.
„Niespodzianki mogą być dobre” – powiedziała z uśmiechem, głaszcząc Hopsika po błyszczących łuskach.
„Tak! I nigdy nie wiadomo, co ciekawego na nas jeszcze czeka!” – odpowiedział Hopsik, robiąc kolejny, wysoki skok do góry.