Ułatwienia dostępu


„Szczurek Wąchacz Na Tropie: Gdzie Jest Pola?”


Rozdział 2: Wędrówka przez Miasto.

„Szczurek Wąchacz Na Tropie: Gdzie Jest Pola?”

Rozdział 2: Wędrówka przez Miasto.

Wąchacz przemierzał wąskie uliczki miasta z determinacją i niepokojem, przemykając pomiędzy nogami przechodniów i unikając wozów zaprzężonych w konie. Chociaż jego małe serduszko biło mocno, wiedział, że musi odnaleźć Polę.

Pierwszym przystankiem była dzielnica targowa, pełna zgiełku i zapachów. Targowisko znajdowało się w centrum Wierzbnika, na szerokim placu otoczonym drewnianymi straganami i murowanymi kamienicami. Kupcy, ubrani w kolorowe stroje, nawoływali przechodniów, zachęcając ich do zakupu świeżych warzyw, owoców, ryb, mięsa i różnorodnych rękodzieł. Powietrze było nasycone zapachem przypraw, pieczonego chleba i smażonych potraw. Wąchacz z ciekawością obwąchiwał wszystkie te zapachy, ale nigdzie nie wyczuł znajomej woni Poli.

Na jednym ze straganów stał starszy mężczyzna sprzedający leki i mikstury. Jego siwe włosy i długa broda przypominały Wąchaczowi starego alchemika. Mężczyzna zauważył małego szczurka i uśmiechnął się do niego.

– Witaj, mały przyjacielu. Szukasz czegoś konkretnego? – zapytał z uśmiechem.

Wąchacz zastanowił się przez chwilę, a potem zaczął wąchać powietrze w nadziei, że wyczuje coś znajomego. Mężczyzna obserwował go z zainteresowaniem, a potem powiedział:

– Jeśli kogoś, albo czegoś szukasz, może warto posłuchać innych. Na targu zawsze krąży wiele plotek i informacji.

Podziękowawszy mężczyźnie kręcąc swymi wąsiskami, Wąchacz postanowił podążyć za radą i przysłuchiwał się rozmowom przechodniów. Dowiedział się, że w pobliskim parku widziano dziewczynkę o kasztanowych włosach, która bawiła się z innymi dziećmi.

Park w Wierzbniku był oazą spokoju w środku miasta. Stare, rozłożyste drzewa dawały cień w upalne dni, a w alejkach spacerowały rodziny z dziećmi. Wąchacz zbliżył się do grupy dzieci bawiących się na trawie i zaczął wąchać powietrze. Po chwili wyczuł delikatny zapach kwiatów, który przypominał mu Polę. Jego serce zabiło szybciej, ale zapach był słaby i ledwo wyczuwalny.

Nagle usłyszał śmiech i zobaczył dziewczynkę, która wyglądała jak Pola, ale gdy podszedł bliżej, okazało się, że to tylko jej koleżanka. Dziewczynka zauważyła Wąchacza i powiedziała:

– Czy to ty jesteś przyjacielem Poli? Szukałam jej, ale nigdzie jej nie widziałam. Może jej tata w fabryce coś wie?

Fabryka, gdzie pracował ojciec Poli, była głośnym i pełnym życia miejscem. Stalowe tryby i koła zębate maszyn napędzanych siłą pary wydawały głośne stuki i trzaski, a dym i gorąco tworzyły duszną atmosferę. Ludzie w grubych, skórzanych fartuchach i ciężkich butach pracowali bez wytchnienia, kując i przetapiając rudę. Wąchacz, choć znał to miejsce na wylot, poruszał się cicho i ostrożnie między stalowymi belkami.

Wchodząc do fabryki, Wąchacz natychmiast zauważył, że coś jest inaczej. Pracownicy wyglądali na zaniepokojonych, a w powietrzu unosił się ciężki zapach smaru i spalenizny. Przemykając przez zakamarki budynku, Wąchacz dotarł do biura ojca Poli. Mężczyzna siedział za biurkiem, zamyślony i zmartwiony. Gdy zobaczył Wąchacza, uśmiechnął się smutno i powiedział:

– Cześć, mały przyjacielu. Szukasz Poli, prawda? Wiem, że ją szukasz i martwisz się, ale obiecuję, że znajdziemy ją razem. Dostałem kilka wskazówek, że może być na obrzeżach miasta, w pobliżu starego młyna.

Wąchacz postanowił nie tracić czasu i wyruszył w stronę starego młyna, który znajdował się na skraju Wierzbnika. Droga prowadziła przez las, który latem tętnił życiem. Śpiew ptaków i szum liści uspokajały Wąchacza, ale jego myśli były skupione tylko na jednym – odnaleźć Polę.

Gdy dotarł do młyna, zauważył, że budynek jest w ruinie, a wokół niego rosną gęste krzewy i chwasty. Wąchacz obwąchał teren, szukając jakichkolwiek śladów Poli. W pewnym momencie wyczuł delikatny zapach jej ulubionych kwiatów. Podążając za tym zapachem, Wąchacz odkrył małe wejście do podziemnego korytarza, ukrytego pod starymi deskami młyna.

Korytarz był ciemny i wilgotny, ale Wąchacz poruszał się z pewnością siebie, węsząc nieustannie. Wąchał powietrze, starając się wyczuć choćby najdrobniejszy ślad Poli. Po kilku minutach dotarł do niewielkiej komnaty, która była pusta, ale na ziemi znalazł coś, co przykuło jego uwagę – fragment wstążki, którą Pola często nosiła we włosach. Jego serce zabiło mocniej.

– Pola tu była – pomyślał Wąchacz. – Ale gdzie mogła pójść?

Postanowił dokładniej zbadać korytarz, licząc na to, że znajdzie kolejne ślady. Jednak po godzinach poszukiwań, które nie przyniosły rezultatów, poczuł, że musi wrócić do miasta i zebrać więcej informacji. Wstążka jego przyjaciółki, była jedynym śladem, który sugerował, że dziewczynka rzeczywiście mogła tu być. Nie poddawał się, wiedząc, że przyjaciółka liczy na jego pomoc.

Wracając do Wierzbnika, myślał o różnych miejscach, gdzie mógłby jeszcze poszukać. Wiedział, że nie może działać sam – potrzebował wsparcia. Zbliżając się do rynku, zobaczył grupkę dzieci bawiących się w pobliżu fontanny. Postanowił podejść do nich, może usłyszy coś ważnego.

Dzieci bawiły się, ale nie było z nimi Poli. Wąchacz zrozumiał, że poszukiwania będą trudniejsze, niż się spodziewał.

Wracając do domu Poli, postanowił zebrać więcej informacji sluchajac, co mówią dorośli. Wiedział, że nie może się poddać – Pola była dla niego jak rodzina, a jej bezpieczeństwo było najważniejsze.

Gdy nastał wieczór, Wąchacz dotarł do domu Poli. Jej rodzice byli zmartwieni, ale pocieszało ich, że mały szczurek nie ustaje w poszukiwaniach. Matka Poli przygotowała ciepły posiłek dla Wąchacza, a ojciec przysiadł obok niego, mówiąc:

– Znajdziemy ją Wąchaczu. Jutro wyruszymy na poszukiwania z większą grupą. Nie trać nadziei.

Tej nocy Wąchacz późno zasnął z myślą, że jutro będzie kolejnym dniem pełnym wyzwań, ale także nadziei na odnalezienie przyjaciółki. Miał w sobie determinację, która napędzała go do działania, wiedząc, że musi odnaleźć Polę i przywrócić spokój w ich małym miasteczku.