Rozdział 8: Poszukiwania w Karczmie „U Sędziego”.
„Szczurek Wąchacz Na Tropie: Gdzie Jest Pola?”
Rozdział 8: Poszukiwania w Karczmie „U Sędziego”.
Po dniu pełnym przygód w kościele Świętej Trójcy, Szczurek Wąchacz czuł, że jest coraz bliżej odnalezienia swojej przyjaciółki Poli. Z wiarą w sercu i fragmentem wstążki w łapce, postanowił kontynuować swoje poszukiwania. Następnym miejscem, które planował odwiedzić, była słynna karczma „U Sędziego” – miejsce znane z gościnności i licznych opowieści.
Karczma znajdowała się na skraju Wierzbnika, przy głównej drodze prowadzącej do pobliskich wsi. Wokół karczmy rosły stare lipy, a brukowana ścieżka prowadziła do dużych, dębowych drzwi. Budynek, choć nieco nadgryziony zębem czasu, wciąż emanował urokiem dawnych lat. Ściany zbudowane były z solidnych, drewnianych bali, a dach pokryty był czerwonymi, ceramicznymi dachówkami. Okiennice, malowane na zielono, dodawały budynkowi sielskiego uroku.
Gdy Wąchacz zbliżył się do karczmy, poczuł zapach pieczonego mięsa, chleba i ziół, które wypełniały powietrze. Ciepłe światło lamp oliwnych rozlewało się na podwórze, a w tle słychać było gwar rozmów i śmiech gości. Wąchacz, z sercem pełnym nadziei, wszedł do środka.
Wnętrze karczmy „U Sędziego” było przestronne i przytulne. Podłoga wyłożona była dużymi, drewnianymi deskami, które skrzypiały pod ciężarem kroków. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające sceny z życia wsi, polowania i tańce. Na jednej z nich, zauważył portret dawnego sędziego – właściciela karczmy, którego postać owiana była lokalnymi legendami.
W rogu sali stał duży, kamienny kominek, w którym wesoło trzaskał ogień. Przed kominkiem ustawione były drewniane ławy i stoły, na których goście zajadali się potrawami i pili lokalne trunki. W powietrzu unosił się zapach pieczonego mięsa, świeżo pieczonego chleba i aromatycznych ziół. Karczma była pełna ludzi – podróżnych, miejscowych chłopów, a także kilku bogato ubranych kupców.
Wąchacz, czując się nieco onieśmielony, przemknął między nogami gości, starając się pozostać niezauważonym. Jego małe łapki cicho stukały o drewnianą podłogę, gdy przemykał między stołami, nasłuchując rozmów. Każde słowo mogło być wskazówką do odnalezienia Poli.
W pewnym momencie usłyszał, jak jeden z gości opowiadał historię o tajemniczej dziewczynce, która pojawiła się w karczmie kilka dni temu. Zatrzymał się, nasłuchując uważnie.
- „Mówię wam, widziałem ją na własne oczy! Miała na sobie niebieską sukienkę i śliczną wstążkę we włosach,” – mówił mężczyzna, podnosząc kufel piwa do ust.
Wąchacz poczuł dreszcz ekscytacji. Opis pasował do Poli! Postanowił podążać za tym mężczyzną, licząc na dalsze informacje.
Podczas swoich poszukiwań, Wąchacz przemierzał kolejne pomieszczenia karczmy. Zajrzał do kuchni, gdzie kucharze uwijali się przy piecach, przygotowując kolejne potrawy. W kącie kuchni dostrzegł stos drewnianych beczek i worków z mąką. Zapach świeżo pieczonego chleba był tak kuszący, że przez chwilę zapomniał o swojej misji.
Następnie udał się do sali biesiadnej, gdzie goście tańczyli przy dźwiękach skrzypiec i bębnów. Atmosfera była radosna, a muzyka roznosiła się po całym budynku. Wąchacz próbował znaleźć kogoś, kto mógłby mu udzielić więcej informacji o Poli. Podszedł do jednego z grajków, starając się zwrócić jego uwagę, ale nikt go nie zauważył w hałaśliwym tłumie.
Czując, że musi spróbować gdzie indziej, postanowił zbadać piętro karczmy. Skradając się po wąskich schodach, dotarł na górę, gdzie znajdowały się pokoje gościnne. W jednym z nich znalazł starą szafę pełną kolorowych tkanin i starych książek. Przeszukując szafę, natknął się na fragment wstążki – identyczny jak ten, który znalazł w kościele. Serce zabiło mu mocniej. „Pola musiała tu być,” pomyślał, czując rosnącą nadzieję.
Gdy zmierzch zamieniał się w noc, Wąchacz postanowił zejść do piwnicy karczmy. Słyszał, że to miejsce pełne jest tajemnic i starych zapasów. Znalazł małe drzwiczki za kuchnią, które prowadziły do piwnicy. Schodząc po stromych, kamiennych schodach, poczuł chłód i wilgoć. Powietrze było ciężkie, a ściany pokryte mchem.
Piwnica była ciemna i pełna beczek z winem, słoików z przetworami i starych, zakurzonych skrzyń. Wąchacz szukał miejsca, gdzie mógłby odpocząć. W jednym z kątów piwnicy znalazł stary koc i kilka suchych słomianych mat. Ułożył się wygodnie, czując zmęczenie po długim dniu pełnym przygód.
Choć nie znalazł Poli, kolejny fragment wstążki dawał mu nadzieję. „Jestem na dobrej drodze,” pomyślał, zasypiając w przytulnym kącie piwnicy. Delikatny szelest słomy i ciche dźwięki nadchodzącej nocy uspokajały jego myśli. „Wkrótce cię odnajdę, Pola,” powtórzył sobie w myślach, zanim zasnął, kołysany cichym odgłosem śpiewu karczmarza i śmiechem gości.
Następnego dnia, promienie słońca przedzierające się przez małe, zakurzone okno piwnicy obudziły Wąchacza. Jego uroczy, wciąż ruchliwy nosek drżał w oczekiwaniu na kolejne przygody. Był gotów na nowe wyzwania i pełen nadziei, że z każdym dniem jest coraz bliżej odnalezienia swojej przyjaciółki Poli.